Moja miłość do produktów firmy 7Gypsies to chyba już nie tajemnica - trudno się im jednak oprzeć, bo potwornie kuszą, aby brać je w łapska, oglądać i używać! Moje zainteresowanie wzbudziły zwłaszcza okładki - o typowo "książkowym" charakterze, grube, solidne - do albumu lub journala idealne! Oczywiście musiałam okładkę ozdobić "po swojemu" z pomocą urokliwych dodatków tej samej firmy, odrobiną taśmy, naklejek oraz preparatem szkliwiącym Glossy Accents i czarnym Glimmer Mistem.
Do tego znalazły się pięknie pasujące karty journalowe i coś, co wzbudza moje niekłamane rozbawienie i fascynację zarazem - albumowy stanik (!) czyli elastyczna opaska z zapięciem, przytrzymująca ewentualne niesforne kartki lub spinająca w całość dość pokaźnych gabarytów albumy. Pomysłowe!
Mój journal jest jeszcze skromny - ma na razie jedynie 3 "księżycowe" wpisy, z czego dzielę się dzisiaj z Wami tematem "zakupowym" - miałam tworząc te strony przedstawić kobiecy stosunek do tego wciągającego zajęcia: w ruch poszły Glimmer Misty, nagrzewnica, gesso oraz Glossy Accents w połączeniu ze skrawkami rachunków, metek i ulotek.
Świetna zabawa - i całkiem przyjemny efekt:)
Finn
A oto materiały:
5 komentarzy:
efekt szalenie mi się podoba :)
no masakra, jakie cudo!!!!
O rany! cudny a ten wpis jakże prawdziwy...
fabulous art journal ! Congrats Finn !
woooow what a fantastic project, lovely details
Prześlij komentarz
Będzie nam niezwykle miło, jeśli zostawisz swój komentarz - dziękujemy :)