Witajcie kochani :)
Kilkakrotnie pisałam już Wam o mojej art journalowej pasji. Od dłuższego czasu w moich art journalach nie ma żadnych zasad - poza jedną :) Ma był płasko. Żadnych tekstur, kilogramów gesso, przyklejanych ozdób. Skupiam się na tworzeniu płaskiej "artystycznej" powierzchni, co oczywiście wymaga skupienia na różnych mediach :)
Dziś chciałabym Wam pokazać najnowszą stronę z mojego art journala (pierwsza w kwadratowym "Creative Journal" Rangera! I już wiem, że właśnie ten kwadratowy jest moim ulubionym :) ).
Dziś chciałabym Wam pokazać najnowszą stronę z mojego art journala (pierwsza w kwadratowym "Creative Journal" Rangera! I już wiem, że właśnie ten kwadratowy jest moim ulubionym :) ).
Co widać na pierwszy rzut oka? Bałagan :) Jest to efekt jak najbardziej zamierzony.
Ja jednak dziś chciałaby się skupić przede wszystkim na stronie technicznej. To dobra okazja, żeby opowiedzieć Wam o kilku trickach, które tu wykorzystałam. Może kiedyś się Wam przydadzą?
Ja jednak dziś chciałaby się skupić przede wszystkim na stronie technicznej. To dobra okazja, żeby opowiedzieć Wam o kilku trickach, które tu wykorzystałam. Może kiedyś się Wam przydadzą?
Po pierwsze - maski.
Zwykle używam ich z pastą strukturalną i dzięki temu uzyskuję wypukłe wzory na moich pracach. Tym razem jednak maski posłużyły mi jako taki wstępny wzór/schemat, który wykorzystałam do stworzenia kompozycji, ale starałam się, aby użycie masek nie było oczywiste :)
Pierwsza z nich to kółkowa maska Primy. Wykorzystałam ją do niezbyt dokładnego odbicia tych stempli za pomocą tuszu StazOn. Następnie stworzone w ten sposób kółka obrysowałam ołówkiem starając się, żeby kółka nie były zbyt idealne. Jak bałagan, to bałagan!
Druga z masek to śliczny kwiatowy wzór Tima Holtza. Przy pomocy farby Distress Paint (farby te są bardzo wygodne także ze względu na gąbeczkowy aplikator - nie trzeba nawet używać pędzla) naniosłam wzór przez maskę na moją pracę. I znów - naprawdę nie starałam się tutaj być zbyt dokładna... :) Kiedy farba wyschła, ponownie przyłożyłam maskę i czarnym markerem (niedokładnie! a jakże ;) ) odrysowałam kwiatowy wzór.
Oczywiście ciekawi mnie Wasze zdanie na temat tego efektu, ale mnie podoba się bardzo.
A może zwróciliście uwagę na delikatne różowe maźnięcia? O farbkach Claudine Hellmuth pisałam też już kilka razy, ale tym razem wykorzystałam je inaczej niż zwykle :) Precyzyjny aplikator pozwala nimi pisać czy rysować. Albo robić takie właśnie artystyczne maziaje :)
Mam nadzieję, że spodoba się Wam moje bałaganiarskie journalowanie :)
A jeśli chcielibyście ten czy inne moje art journalowe wpisy obejrzeć na żywo - zapraszam jutro na stoisko scrapki.pl na warszawskich targach Art in Town :) Zabieram ze sobą journale i jak zawsze chętnie podzielę się doświadczeniami z wszelkiego rodzaju mediami i doradzę, jeśli tylko będę umiała :)
A jeśli chcielibyście ten czy inne moje art journalowe wpisy obejrzeć na żywo - zapraszam jutro na stoisko scrapki.pl na warszawskich targach Art in Town :) Zabieram ze sobą journale i jak zawsze chętnie podzielę się doświadczeniami z wszelkiego rodzaju mediami i doradzę, jeśli tylko będę umiała :)
pozdrawiam serdecznie
Anai
Wykorzystane produkty:
1 komentarz:
Bardzo lubię Twoje wpisy bo zawsze czegoś nowego się dowiaduję i podpatruję ciekawe sposoby na użycie mediów i narzędzi. Z radością jutro zajrzę na Wasze stoisko i chętnie przyjrzę się z bliska tym pięknym pracom:)
Prześlij komentarz
Będzie nam niezwykle miło, jeśli zostawisz swój komentarz - dziękujemy :)