Hej kochani :)
Czas tak szybko leci, a my mamy już ostatni tydzień lipca - nie mam pojęcia jak to się stało!
Lato w tym roku jakoś nieszczególnie daje mi się nacieszyć słońcem, ale też nie narzekam zbytnio, bo dzieje się dużo i inspiracje i emocje wprost fruwają wokół mnie. Zastanawiałam się ostatnio nad tematem utrwalania wspomnień - często mówimy o tym w scrapbookingu, robimy albumy, prowadzimy Project Life. Wszystkie te formy oprócz oczywistej formy wizualnej - mają na celu zachowanie wspomnień.
Lato w tym roku jakoś nieszczególnie daje mi się nacieszyć słońcem, ale też nie narzekam zbytnio, bo dzieje się dużo i inspiracje i emocje wprost fruwają wokół mnie. Zastanawiałam się ostatnio nad tematem utrwalania wspomnień - często mówimy o tym w scrapbookingu, robimy albumy, prowadzimy Project Life. Wszystkie te formy oprócz oczywistej formy wizualnej - mają na celu zachowanie wspomnień.
A co z tymi wspomnieniami, z których nie mamy zdjęć?
Pomyślałam o prowadzonych kiedyś dawno pamiętnikach - i tu skojarzenie jest dość proste: art-journal :) Jasne - może to być forma czysto mediowo-ćwiczebna - niekoniecznie nawiązująca do jakichś konkretnych wydarzeń z naszego życia. Ale też czasem może być po prostu takim wizualnym pamiętnikiem, który mniej lub więcej mówi o wydarzeniach z naszego życia.
Ja akurat najbardziej lubię, gdy art journal mówi mniej ;)
Albo inaczej - kiedy mówi, ale tak, że wiem o tym tylko ja :)
Poniższy wpis powstał bardzo spontanicznie, a tłem są "śmieci". Tydzień z festiwalem filmowym w Sopocie zaowocował makulaturą w postaci biletów, ulotek, paragonów, kart do głosowania... Ale nie miałam z tego czasu żadnych zdjęć. Ponaklejałam część tej makulatury na karty w moim Journalu; pobawiłam się farbami, wodą i gelatosami; a na koniec dodałam wyszukany wcześniej cytat i trochę zdjęć z "fotobudki" dla podkreślenia tego cytatu właśnie.
Ja akurat najbardziej lubię, gdy art journal mówi mniej ;)
Albo inaczej - kiedy mówi, ale tak, że wiem o tym tylko ja :)
Poniższy wpis powstał bardzo spontanicznie, a tłem są "śmieci". Tydzień z festiwalem filmowym w Sopocie zaowocował makulaturą w postaci biletów, ulotek, paragonów, kart do głosowania... Ale nie miałam z tego czasu żadnych zdjęć. Ponaklejałam część tej makulatury na karty w moim Journalu; pobawiłam się farbami, wodą i gelatosami; a na koniec dodałam wyszukany wcześniej cytat i trochę zdjęć z "fotobudki" dla podkreślenia tego cytatu właśnie.
Wiem, że to taka forma, która nie każdemu będzie się podobać... Ale bardzo Was zachęcam do takich eksperymentów. Zwłaszcza, jeśli jesteście trochę bardziej skryci... Na tych kartach prawie już nie widać tych moich biletów i innych skrawków papieru. A jednak - mnie wystarczy jedno spojrzenie, żeby przywołać ten filmowy tydzień. I to właśnie jest tutaj najważniejsze :)
pozdrawiam
Anai
Wykorzystane produkty:
1 komentarz:
Super wyszło!
Prześlij komentarz
Będzie nam niezwykle miło, jeśli zostawisz swój komentarz - dziękujemy :)